Gdy w moje ręce trafił skan tej mapy, wiedziałem, że nie będę nad nią pracował pięć miesięcy, a znacznie więcej. Mapa przedstawia praktycznie całą Wielkopolskę, a w niej oba miasta, z którymi byłem i jestem związany. Byłem przekonany, że musi ona zawisnąć w moim mieszkaniu. A gdy ją już wydrukuję, zawieszę ją nad biurkiem to się popłaczę ze szczęścia. Chyba jestem mniej emocjonalny i uczuciowy, niż sam sądziłem. Prawie dwa lata pracy nad jednym z najwspanialszych dzieł polskiej kartografii nie wywołało u mnie wzruszenia. Zacząłem jak gdyby nigdy nic pracować nad kolejną mapą. Miało być magicznie, a wyszło realistycznie. No nic. Złapcie kawę, yerbę czy herbatę i zapraszam do dawnej, przedrozbiorowej Wielkopolski. Jak nie chcecie pić sami to zapraszam do linku poniżej.
Nim zdążę napisać kilka zdań o autorze, choć są informacje na jego temat są bardzo szczątkowe, muszę na wstępie zacząć o jego mecenasie. A był nim wielkopolski magnat Krzysztof Opaliński herbu Łodzia, wojewoda poznański, mecenas sztuki i zdrajca spod Ujścia. I od razu zacznę od polityki.
Był to typ buntownika i wiecznego opozycjonisty. Bardzo zaangażowany politycznie, zawsze aktywny i bywał na każdym sejmiku. Namaszczony do noszenia korony podczas koronacji Cecylii Renaty Habsburżanki, drugiej żony Władysława IV czy też do posłowania do Paryża na rzecz zawarcia już kolejnego związku małżeńskiego dla króla.
Początkowo nastawiony do Jana Kazimierza neutralnie, jednak ambicje władcy znacząco ochłodziły relacje na linii poddany-król i Opaliński zaczął szczerze nienawidzić suzerena. Publicznie krytykował obóz królewski wydając anonimowo poczytne Satyry, w których to krytykował też szlachtę, postulował zniesienie pańszczyzny czy wzmocnienie mieszczaństwa. Jednak ta jego opozycyjność oraz chęć zwiększenia własnego stanu posiadania przysłaniała mu dobro ojczyzny, jako całości.
Dbał głównie o swój majątek – co było raczej niczym zaskakującym, bo to była wrodzona cecha magnaterii. Jednak efekty polityczne miały dopiero nadejść. Wielokrotnie sabotował, blokował uchwały lub nawet spóźniał się na pospolite ruszenia czy też bitwy (Beresteczko).
Oprzytomniał, jednak już na łożu śmierci, kiedy to wpuszczeni przez Opalińskiego Szwedzi nie respektowali jego założeń kapitulacyjnych spod Ujścia. Okupanci traktowali Wielkopolskę – a jakże – jako łup wojenny. Poddał Szwedom Wielkopolskę tylko dlatego, iż jego mała ojczyzna – Sieraków mogła zostać zniszczona w zawierusze wojennej. A została tylko ograbiona. Opuszczony przez najbliższych, a zostawiła go nawet żona, z łatką zdrajcy zmarł pod koniec 1655 roku. Nie ma autorytetów, postaci tylko czarnej lub białej. Również i blaski towarzyszą Opalińskiemu.
Swoje nauki pobierał wraz z bratem na kilku zagranicznych uczelniach, które dały mu szerszy ogląd na świat oraz reformatorskie podejście do kwestii społecznych. Opaliński w swoich włościach zbudował szkołę w kontrze do jezuickiego nauczania, i wzbogacił ją o praktykę Jana Amosa Komeńskiego. Stworzył też teatr, w którym sam pisał tragedie i komedie – te jednak dzieła nie zachowały się do naszych czasów. Na użytek uczniów jego sierakowskiej szkoły wydał kilka podręczników oraz próbował stworzyć znacznych rozmiarów bibliotekę. W nauczaniu przede wszystkim popierał zdolnych uczniów, w szczególności tych, którzy ze szlachtą nie mieli nic wspólnego. W zachowanych listach do brata Opaliński mieni się jako wytrawny mecenas sztuki. Sztuki którą zamierzam właśnie przedstawić.
O autorze wiemy bardzo niewiele. Prawdopodobnie z pochodzenia był Niemcem – jak podają historycy, niektóre nazwy miejscowości na to wskazują. Źródła podają, że urodził się we Wschowie i był on fizykiem – wtedy medykiem miejskim. Pracował na co dzień w Poznaniu, w który zajmował się audytowaniem aptek, szpitali oraz egzaminowaniem aptekarzy. Był też osobistym lekarzem Krzysztofa Opalińskiego. Jednak czy mapa, którą sporządził i dedykował swojemu mocodawcy, to była jedyna jego kartograficzna przygoda? Trudno powiedzieć, chociaż użyte zaawansowane metody miernicze wskazują na znaczny warsztat, który musiał być rozwijany znacznie wcześniej. Niestety o Freudenhamerze nie wiadomo nic więcej. Nie znamy daty śmierci, gdzie został pochowany, ani tym bardziej czy sporządzał inne mapy.
Wcześniejsze oznaczanie Wielkopolski na mapach było związane ściśle z całym obszarem Korony czy Rzeczypospolitej. Mieliśmy jedynie kilka przykładów wydawania map polskich dzielnic czy też obszarów związanych z Koroną. Dlaczego jednak ona powstała? Dla chwały osobistej i rodowej? By wybudować pomnik trwalszy niż ze spiżu? Tak. Mecenat magnacki w XVII wieku to żadna nowość i ten swoisty trend opisywania swoich włości zapoczątkowali już Radziwiłłowie, więc i Opaliński musiał mieć i swoją mapę. Nawet sam król interesował się tym obszarem i na mapie widnieje zapis „Z przywilejem Świętego Królewskiego Majestatu Polski i Szwecji”. Jednakże, to nie było ścisłe dominium króla – jak mówi mapa, tym terenem władał Opaliński i to jemu dedykowane jest to dzieło.
„Chwała ziemska: Ty, który czynami sięgasz gwiazd, wojewodo i ojcze Wielkopolski w imieniu króla, przyjmij dar w postaci mapy, która odsłania ogromną i niezmierzoną ziemie pod Twoim władaniem.”
Dodatkowo w lewym górnym rogu znajduje się rozwinięty herb Opaińskich z trzymaczami w postaci putt i ze wszystkimi tytułami i dokonaniami magnata:
„Najznakomitszemu i najczcigodniejszemu bohaterowi Krzysztofowi z Bnina Opalińskiemu, wojewodzie poznańskiego i senatorowi pierwszego stanu Królestwa Polskiego, staroście śremskiemu, osieckiemu i międzyłęskiemu, posłowi do Francji z najwyższym uprawnieniem dla zawarcia małżeństwa w imieniu Świętego Królewskiego Majestatu Polski i Szwecji.”
Po prawej zaś stronie widnieje herb Wielkopolski. A w lewym dolnym rogu kartusz rollwerkowy z roslinno-owocową dekoracją wokół i z małym aniołkiem na szczycie (tzw. putto). W kartuszu nazwa mapy „Palatinatvs Posnaniensis in Maiori Polonia Primarii Nova Delineatio, Per G.F.M.” – co znaczy: Nowy rysunek województwa poznańskiego najznaczniejszego w Wielkopolsce przez Georgiusa Freudenhamera, Medyka.
Wydaniem mapy zajęła się niderlandzka oficyna Joana Blaeu’a w 1645 roku. Jednak pierwsze wydanie mapy nie zachowało się do dzisiejszych czasów. Znamy jedynie ją z dodania do Atlasu Maior wydawnictwa Blaeu z 1662 roku. W Mappografi Rastawieckiego możemy przeczytać, że pierwsza edycja jest bardzo rzadka. Znajdowała się w zbiorze map geograficznych Jana Piscatora (Claes Janszoon Visscher) – jednak nie sposób odnaleźć informacji w internecie na ten temat. Kolejnymi edycjami tej mapy z poszerzaniem lub uproszczaniem, rozbudowywaniem sieci rzek, dodaniem siatki kartograficznej zajęli się Janssonius (w 1656 r.) czy Pieter van der Aa (w 1714 r.). Jednak kolejne edycje, a było ich aż osiem, nie były tak pięknie zdobione jak ta, którą opracowałem i dziś Wam ją przedstawiam.
Mapa obejmuje obszar prawie całej dzisiejszej Wielkopolski, jednak skupia się głównie na województwie poznańskim z przyległościami. Są to miedzy innymi Nowa Marchia z dzisiejszą Ziemią Lubuską oraz województwo kaliskie. Granicę mapy na południowym-zachodzie wyznacza rzeka Odra, na północy miasto Czaplinek; wschód to linia miast Żnin-Gniezno-Konin, na południu Żmigród, błędnie opisany na mapie jako Sulmierzyce.
Freudenhammer w legendzie umieścił 1442 wsie i 74 miasta. Niestety wszystkich miejscowości na mapie nie ma, bo musiała być jeszcze większa i bardziej szczegółowa niż jest. Policzyłem miejscowości i przypisałem je do obecnych lokacji i według moich obliczeń zaznaczonych wsi i miast przez Freudenhammera jest 568. Dodatkowo załączam do ściągnięcia w pliku excelowym listę wszystkich miejsc na mapie i ich dzisiejsze odpowiedniki. W odnalezieniu większości miejscowości przydało się bardzo proste i wszystkim znane narzędzie Google Maps. Trudniejsze miejscowości wyszukałem za pomocą nakładki na mapy Google XIX-wiecznej mapy Europy (polecam bardzo ciekawa strona). Niestety muszę dodać, że wszystkich lokacji nie byłem w stanie odnaleźć. Jeśli którąś z nich odkryjesz, proszę napisz do mnie.
Pośród nieobecnych miast zaskakuje brak Wrześni. Czy to było jedynie zasłonięcie przez nazwę archidiecezji gnieźnieńskiej? W Historii Wrześni Torzewskiego, znalazłem informację o tym, że Września między 1617 a 1671 została doszczętnie strawiona przez ogień. Dopiero właśnie w 1671 roku mamy informacje o tym, że przywrócono miastu prawa miejskie i obywatelskie. Września przez ogień musiała upaść i to dość znacząco, że nie dodano jej do mapy. Pierwsza wersja wydania mapy to 1645 rok, więc możemy zawęzić tę katastrofę do lat 1617-1645. Innym miastem, które ucierpiało na wskutek tego samego żywiołu, i to na rok przed wydaniem mapy, to Kostrzyn Wielkopolski i tego miasta też nie znajdziemy na mapie.
Dominującym językiem mapy jest język łaciński zawarty w kartuszach, opisach od autora, dedykacji oraz nazwy mapy. Na samej mapie pojawia się jedynie w dwóch przypadkach. Do oznaczeń okalających obszarów – państw czy dzielnic oraz przy stolicy: Posnania. I na tym moglibyśmy skończyć, jednak mamy jeszcze do czynienia z łaciną do opisu podpoznańskiej miejscowości Squarzenc. Skąd ten zaszczyt? Nie wiadomo. I też w tym przypadku mamy do czynienia z ewenementem na mapie. W większości przykładów pojawia się jedynie jedna nazwa miejscowości – polska lub niemiecka. Kolejny typem opisu miasta czy też wsi jest podwójne nazewnictwo i polskie, i niemieckie (z przedrostkiem P. lub G.). Ze zmiennym pierwszeństwem językowym (wydaje się, że zależeć to mogło od stopnia zamieszkałej ludności polskiej lub niemieckiej w danej przygranicznej miejscowości).
No i mamy trzeci typ: nazwę łacińską, polską i niemiecką. Gdzie ten zaszczyt otrzymuje oczywiście Poznań z racji swojej rangi, i wspomniany już Swarzędz. Ciekawostką jest to, że polska nazwa na tę miejscowość: Grzymotowo całkowicie została wyparta przez niemiecko-łacińską. Co do hydronimii. Nazwy rzek pojawiają się po polsku i po niemiecku z łacińskim przedrostkiem fluvius (często skróconym do fluv, flus, flu lub fl) oznaczającym rzekę.
Jeśli chodzi o oznaczenia skupisk ludzkich to mamy ułatwienie w postaci legendy mapy, która wyróżnia nam 5 różnych osiedli:
miasta, wsie kościelne, wsie, klasztory oraz zamki.
Miasta posiadają charakterystyczne wieżyczki, zapewne symbolizujące obiekty sakralne i bramy miejskie. Najwięcej na mapie posiada Poznań, Gniezno oraz Wschowa – od 6 po 8 wież, reszta osiedli, które posiadają prawa miejskie ma zwykle po 3 wieże lub też dwie. Ciekawostką jest to, że wprowadzony zapis osadnictwa został wprowadzony po raz pierwszy przez Freudenhammera i dalej powielany aż do XIX wieku.
Na mapie znajdziemy również skupiska leśne, jednakże nie oddają one rzeczywistości, są jedynie symbolicznie naniesione na mapę. To samo tyczy się oznaczeń wzniesień terenu. Najbliższe rzeczywistości, choć potraktowane znacznemu uogólnieniu i nie pozbawione błędu są cieki wodne. Są to Odra, Warta, Noteć i Obra oraz ich dopływy. Rzeki w stosunku do miast są nad wyraz duże. Niejednokrotnie oznaczenie miasta znajduje się nie po tej stronie rzeki. Jeziora oraz bagna na tej mapie nie są rozróżnialne, bo oznaczenie jest podobne za pomocą kropek. Jedynie trzęsawiska mają dodatkowe oznaczenie trawy.
Granice województwa poznańskiego zostały naniesione za pomocą przerywanych kresek. Nie znajdziemy jednak żadnych traktów czy dróg. Między Śremem a Kurnikiem mamy oznaczenie koła młyńskiego Młyni, pod Poznaniem trzy krzyże – z prawdopodobnym miejscem kultu, a przy Górzycy na Odrze przeprawę promową dla wozów.
Mapa została wydana w wymiarze 54,2 x 41,7 cm i uwiecznia obszar 42 000 km². Według obliczeń Gadomskiej i Pietkiewicza skala mapy to 1:554 000. Mapa nie posiada siatki południków i równoleżników, jednakże ma zapis długości oraz szerokości geograficznej w ramkach mapy w odstępach 10’. Ale jak to zrobiono? Autor zwraca się bezpośrednio do czytelników tej mapy takimi słowami:
„Życzliwy czytelniku. O dwóch rzeczach trzeba ci wspomnieć: jedna to rozległość miejsc i wyniosłość bieguna, druga to odległość między miejscami w milach. To pierwsze, na podstawie obserwacji naszych i od przyjaciół, dajemy odpowiedniejszym, niż kiedykolwiek wcześniej było; po drugie, jeśli nie we wszystkim ci się spodoba, nie obwiniaj najpierw, zanim nie rozważysz należycie nierówności miejsc, bardzo wielkiej na tym obszarze z powodu przyległych krain, i przeszkód na drogach. Nie raz się bowiem się zdarza, że małą – tak na ziemi, jak i na mapie – odległość bagna i inne przeszkody czynią dla podróżujących tamtędy dłuższą.”
Mierzono głównie odległości między miejscowościami i szerokość geograficzną. Prawdopodobnie za pomocą prostych astrolabiów oraz specjalnych powozów zaopatrzonych w mechanizm do mierzenia odległości. Autor dokonał osobistych pomiarów w terenie, gdyż nie ufano poprzednim obliczeniom. Przez co czyni tę mapę nad wyraz niepowtarzalną i pionierską, stąd też jej długie użytkowanie i ulepszanie.
Mimo tych wszystkich niedogodności o których wspomina autor, to mapa Freudenhammera jest bardzo wierna ówczesnym realiom. Średni błąd dla szerokości geograficznej wynosi 13km i 11km dla długości, gdzie przy innych mapach wartości wahają się od 22-40 km i 29-46km. W zestawieniu z mapami z tamtego okresu rzeczona mapa uchodzi za najbardziej dokładną. Była wielokrotnie przedrukowywana oraz powielana i dodawana do najznamienitszych atlasów geograficznych z epoki. Kartografowie, którzy sporządzali ogólny widok Rzeczypospolitej bazowali na mapie dedykowanej Opalińskiemu, gdy kreślili województwo wielkopolskie. Historycy kartografii śmiało zaliczają Palatinatus Posnaniensis do jednej z najlepszych map w skali europejskiej w XVII wieku.
Natomiast ciekawą spekulacją jest to czy tą mapą, posługiwali się Szwedzi. Oraz to czy ten arkusz użyczył sam Opaliński Szwedom w zdobywaniu Wielkopolski i tłamszeniu partyzantki. A może Szwedzi sami weszli w jej posiadanie? Na drugie zagadnienie, myślę, że nie znajdziemy dzisiaj odpowiedzi. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, to mamy pewne poszlaki. Faktem jest to, że tą mapą, oraz późniejszymi jej edycjami posługiwali się nawet Prusacy (aż do drugiej połowy XVIII wieku). W szwedzkiej bibliotece odnalazłem zdigitalizowaną mapę, jednak jej inny wariant (Janssoniusa z 1658 roku, który bazował na mapie Freudenhammera). Mamy więc mocne podłoże do wysuwania takich wniosków. Natomiast w wydanym katalogu map Polskich w Szwecji Cartographica Poloniae 1570-1930 nie znalazłem rzeczonej mapy.
Jest jedynie mapa Wielkopolski z 1660 roku ale rekonesansowa – szkicowa, znacznie dokładniejsza niż Palatinatus Posnaniensis i nie pokazuje całości zdobytych ziem (jeśli chciałbyś dostęp do tej mapy napisz maila). Czy jednak to definitywnie odrzuca moją tezę? Szwedzi musieli więc widzieć tę mapę, ale i tak stworzyli swoją własną, być może tylko bazując na niej. Trudno jest jasno stwierdzić czy Szwedzi używali Palatinatus Posnaniensis do utrzymania podbitego terytorium.
Było to moje drugie podejście do tej mapy. Wcześniej miałem ją ukończoną w 15%-20%, jednakże musiałem zacząć jeszcze raz, gdyż zmieniłem całkowicie podejście i wymagało to rozpoczęcia na nowo. Pracę nad wysokiej jakości skanem ze 186 milionami pikseli, po roku i sześciu miesiącach zakończyłem sukcesem. Usunąłem wszystkie przetarcia, zgięcie przez środek mapy, oczyściłem brud, i wygładziłem wszystko co naniósł autor na mapę. Po wstępnych wydrukach, dobrałem odpowiednie malowanie z epoki i pokolorowałem. Następnie zleciłem oprawę (tutaj filmik z wizyty) i tak wisi dumnie na mojej ścianie.
Mapę bez problemu można dostać w oryginalnym rozmiarze. Aukcje zagraniczne: ten egzemplarz został sprzedany za 500 funtów, na tej zaś za 1000 dolarów, ale też można i trafić za 340 funtów. W Polsce za mapę w wariancie Janssoniusa trzeba było zapłacić 4300 złotych. W 2020 roku wariant Janssoniusa Sopocki Dom Aukcyjny wystawił za 2500 złotych jednak nie został sprzedany. Znalazłem też sprzedaną mapę na allegro za 1650 złotych. Reprinty w bardzo niskiej jakości można nabyć za około 50 złotych w wymiarach oryginalnych.
Jeśli chcieliby Państwo wejść w posiadanie tej mapy, by upiększyć Państwa pałac, dworek, restaurację czy biuro, i to w dużo większych rozmiarów niż oryginalne, proszę o kontakt. Mogę ją nawet wdrukować w wymiarze 5 metrów na 4,3 metra – jednak chyba nie ma takich arkuszy.
Gdy kończyłem artykuł na stronę, miałem sporządzić i uzupełnić hasło Wikipedii, gdyż było one nie dość, że błędne to jeszcze bardzo szczupłe. Zacząłem więc poszukiwać mapy w Wikipedii Commons, sądząc iż ktoś już dodał grafikę i nie będę musiał jej dodawać (gdyż hasło, które opisuje mapę nie posiada jej wizerunku sic!). I tak jak myślałem, było kilka map opisanych oryginalnie, jako “palatinatvs” (dla niewtajemniczonych i czyniąc długą historię – krótką: v=u w łacinie). I coś mnie podkusiło by napisać, tak jak i tutaj “palatinatus”.
To co ujrzałem na pierwszy rzut oka. Okej, mapa nie była pokolorowana. Takie przypadki bywały, choć nie są dość pospolite. Większość szlachetnie urodzonych jednak wolałoby mieć, jak mniemam, produkt skończony i wysokiej jakości, tak by gości onieśmielał jej widok – więc pokolorowany, a przez to droższy. Jednak przy dłuższym przyglądaniu się miniaturce – ciepło mi się zrobiło. Kiedy się czyta o czymś wszystko co wyszło na dany temat, wiesz, że to co właśnie przed chwilą zobaczyłeś jest całkowicie nowe.
Bo herb był inny. Z koroną królewską, a nie książęcą.
W tym miejscu chciałbym podziękować Kamilowi Wójcikowskiemu za konsultacje heraldyczną.
I dedykacja była inna.
Najjaśniejszej władczyni i Pani,
Pani Ludwice Marii,
z Bożej łaski królowej Polski i Szwecji,
Wielkiej Księżnej litewskiej, ruskiej, pruskiej,
mazowieckiej itd., z urodzenie księżniczce Mantui i Montferratu,
oraz Nevers, Maine i Rethel,
Pani mojej najłaskawszej w darze dał i dedykował
G.F.M.
Oraz wiersz.
Do królowej.
Nimfo, która wraz z małżonkiem wkrótce na ziemie północy zwycięską ręką rozciągniesz królewskie berła, przyjmij, jako pomyślny omen, na mapie część królestwa,
które dla Ciebie, i dla Twoich, będzie ziemią na wieki.
G.F.M.
Tak, myliłem się, w moich pierwszych akapitach tego tekstu. Nad tą ziemią władał nie król, ani tym bardziej Opaliński – a królowa Ludwika Maria Gonzaga.
Prawdopodobnie jako pierwszy opisuje ten wariant mapy. Gdyż nie znalazłem żadnej informacji na ten temat nigdzie indziej. Na mapie widnieje sygnatura Biblioteque de l’Arsenal – a tu w wysokiej jakości. Skan mapy został dodany jako obraz zdigitalizowany w 2019 roku. Natomiast ostatnio pisało się o Palatinatus Posnaniensis w dziele naukowym w 2017 roku. A jak podpisana jest mapa, że została pominięta? “Palatinatus Posnaniensis in Majori Polonia primarii nova delinatio / per G.F.M. ; Gerard Coeck sculpsit” – dokładnie tak, więc z oczywistych względów musiało być przegapione. Nikt nie szukałby wszystkich map, ja byłem tutaj prawie przypadkiem.
Zajmijmy się przyczyną powstania oraz datacją tego dzieła. 5 listopada 1645 we Francji odbył się ciekawy ślub tzw. per procura między przyszłą podwójną królową polski, a Krzysztofem Opalińskim (posłował w zastępstwie króla Władysława IV). Jako że pod małżeńskim, królewskim herbem widnieje monogram Władysława IV „VLR” mapa prawdopodobnie mogła być stworzona aż do śmierci króla, czyli do 1648 roku (przypomnę mapa została wydana w 1645 roku). Gdyby miałaby być wręczona Ludwice Marii po koronowaniu jej kolejnego męża – Jana Kazimierza, taki prezent byłby nie do przyjęcia. I taki skandal byłby odnotowany w źródłach. Mamy więc 3 lata.
Czy to był ten pierwowzór, którego nikt nie widział od setek lat? Raczej nie, bo Rastawiecki opisał go dość jasno – po zwrocie o przywileju królewskim Polski i Szwecji widniała data 1645. Nie znamy do tej pory żadnego skanu mapy z datą, jednak myślę, że jeszcze wszystko przed nami. Rzeczony wariant mapy królowej, nie posiada tego zapisu w ogóle. Być może jest prototypem? Nie ma też w górze oraz dole mapy na odcinku północ-południe podziałki minutowej i stopni. Niżej będę pokazywał efekty nałożenia na siebie map, według mnie, z 1645 roku oraz tej z 1662.
Jeszcze jedna rzecz wskazuje na to, iż mamy do czynienia ze swoistym prototypem lub nawet pierwowzorem. Zamiana miejsc na którą wcześniej nie zwracałem uwagi. Miasta Czaplinek oraz Wałcz są zamienione w wariantach Janssoniusa z 1658 roku. Na wydaniu Bleau z 1662 jest już poprawnie zamieszczone ukierunkowanie tych miast. Dodatkowo występuje nazwa polska jako druga, a nie pierwsza jak w wariancie królowej. Z tym że Wałcz to według mnie Trzcianka, a rzeczony Czaplinek to właśnie Wałcz – ale północne obszary mapy są bardzo skąpo zbadane przez Freudenhammera i to musiało odbić się na mapie. I to też zdaje się nie było wcześniej nigdzie opisane. Błąd został poprawiony dopiero w kolejnej edycji, a inne wydawnictwa powielały go nadal.
Czym jeszcze różni się wariant królowej od wydanego w Atlasie Bleau w 1662 roku?
Mamy poprowadzony, bo wydaje się, że to właśnie jest integralna część mapy – szlak, który prowadzi od Swarzędza, przez rodzinny Sieraków Opalińskiego aż do Drezdenka w lubuskim. Może Opaliński chciał pokazać Ludwice Marii jaką drogę musiał przebyć przez swoje włości, (choć to był niewielki wycinek całej podróży), by dotrzeć do królowej?
Brak podziałki, który wygląda jakby mapa nie była dokończona. Przywileju, który mógł być dopisany w kolejnej – ostateczniej formie. To utwierdza mnie przy tym, iż “wariant królowej” mógłby być nawet prototypem niedopracowanym jeszcze przez Freudenhammera. Zapewnie wszystkich róznic nie wyłapałem, jednak na tym skończę, bo czekają na mnie kolejne mapy.
Moje przypuszczenia o nowym wariancie mapy zostały potwierdzone przez profesora Radosława Skryckiego z Uniwersytetu Szczecińskiego.
Bibliografia:
Kwiatkowska-Gadomska G., Pietkiewicz S., Mapa Palatinatus Posnaniensis Jerzego Freudenhammera, “Studia i Materiały z dziejów Nauki Polskiej”, seria C, Historia Nauk Matematycznych, Fizyko-Chemicznych i Geologiczno-Geograficznych, z. 24, 1980, s. 79-112
Alexandrowicz S, Rola mecenatu magnackiego w kartografii ziem Rzeczypospolitej Obojga Narodów w XVI-I połowie XVII wieku, Europa Orientalis, Studia z Dziejów Europy Wschodniej i Państw Bałtyckich, z. I, 2009, s. 247
Alexandrowicz S., Łuczyński J., Skrycki R.: Historia kartografii ziem polskich do końca XVIII wieku. Warszawa 2017, s. 110-113
Rastawiecki E.: Mappografia dawnej Polski. Warszawa 1846, s. 80-83
Wrzosek A., Freudenhamer Jerzy, PSB, VII tom, s. 132
Sajkowski A., Opaliński Krzysztof, PSB, XXIV tom, s. 87-90
Torzewski M., Września. Historia miasta. Września 2007, s. 42-43
Krassowski B., Kublin L., Madej J.: Polska na starych mapach. Katalog wystawy. Warszawa 1977, s. 33-34